Publikacje


A dla kogo ten wywiad? O dopasowaniu CV do wymagań pracodawcy

2024-03-01


Dlaczego kandydaci składają CV mimo, że nie spełniają wymagań pracodawcy? W kolejnym felietonie na wokandę wchodzi temat aplikacji, które kandydaci do pracy składają w odpowiedzi na ofertę pracy. Tytułowe słowa ze skeczu kabaretu TEY Zenona Laskowika, działającego w latach 70. i 80. można sparafrazować pytaniem: a dla kogo to CV? Niby oczywisty temat dopasowania aplikacji do konkretnego pracodawcy wciąż w praktyce jest ignorowany bądź przysparza trudności.

A dla kogo ten wywiad?

Bogdan Smoleń w skeczu „Z tyłu sklepu” gra Pelagię, która w wywiadzie dopasowuje swoją odpowiedź na pytanie do tego dla kogo jest wywiad (link do skeczu). Pelagia zapytana ile robi bombek choinkowych najpierw podaje, że 283 sztuki, a słysząc, że wywiad jest dla telewizji mówi, że robi ich 500, a potem dodaje 10 000, 50 000, 1 000 600. Jaki stąd morał? Nie chodzi o to, żeby zmieniać dane w CV w zależności od tego do jakiej firmy się aplikuje, ale żeby podać te informacje, które są dla konkretnego pracodawcy istotne.

Kulą w płot

Zastanawia mnie dlaczego kandydaci, którzy mają totalnie różne doświadczenie zawodowe, potrzeby i oczekiwania składają CV w odpowiedzi na ofertę kompletnie niedopasowaną do ich życiorysu zawodowego? Chciałabym być dobrze zrozumiana. Nie chodzi o taką sytuację, w której ktoś np. ma doświadczenie w zarządzaniu zespołami w branży finansowej, a aplikuje na stanowisko menedżerskie w branży gastronomicznej albo jest doświadczonym przedstawicielem medycznym, a składa CV na stanowisko key account menedżera i chciałby pójść w kierunku pracy edukacyjnej w branży medycznej. Chodzi o taką sytuację, w której na stanowisko bardzo techniczne, wymagające wykształcenia technicznego, zaawansowanej znajomości rysunku technicznego i pracy na pełen etat, CV składa pani, która jest na emeryturze, chce pracować na ½ etatu, ma doświadczenie w branży modowej i doborze garniturów. Komentarz chyba jest zbędny.

Kwiatek do kożucha

Wyobraźmy sobie, że pracodawca to organizator przyjęcia. Uprzedził w zaproszeniu, że na przyjęciu obowiązuje strój wieczorowy. Chciałby, żeby panie przyszły w eleganckich, wizytowych sukniach, a panowie w garniturach. Wiesz więc, jaki jest oczekiwany strój. Zakładasz jednak dżinsy i t-shirt. Co robi organizator przyjęcia? Nie wpuszcza Cię, bo Twój strój jest nieodpowiedni. Oczekiwał, że przyjdziesz w garniturze, a Ty jesteś w t-shircie. Pomyśl, że CV może być takim niedopasowanym do okoliczności strojem. Pracodawca nie zaprosi Cię do procesu rekrutacyjnego, jeśli Twoje CV będzie pasowało jak kwiatek do kożucha. Jeszcze inaczej rzecz ujmując. Przecież nie kupisz ubrania, które jest za małe bądź za duże, prawda?

Metafora modowa przyszła mi na myśl wcześniej, natomiast zbieg okoliczności sprawił, że w miniony weekend miałam okazję poznać ikonę Mody Polskiej, projektanta Jerzego Antkowiaka. Dziś jest sędziwym, prawie 89-letnim panem. Nadal jednak śledzi trendy w modzie i docenia połączenie strojnej spódnicy, rodem z belle epoque (jak skomentował) z kurtką dżinsową (tak, dobrze się domyślacie, to był mój strój na spotkaniu z nestorem mody polskiej). Do czego zmierzam? Z jednej strony warto kandydacie, żebyś dopasował CV do pracodawcy. Z drugiej jednak strony, drogi pracodawco, warto patrząc na CV wziąć pod uwagę, że może z pozoru coś do czegoś nie pasuje, ale w konsekwencji wszystko „dobrze wygląda”.

Tipy z kabaretowego skeczu

  • Autentyczny mam talent

Jeśli, jak mowa w skeczu masz autentyczny talent i sukcesy z nim związane, pokaż to w CV. Nie pisz ogólników w rodzaju: chciałbym wykorzystać swoje umiejętności i przyczynić się do rozwoju Państwa firmy. Napisz o swoich mocnych stronach na dane stanowisko, o konkretach, których w CV będzie szukać pracodawca.

  • To się wytnie

Niewygodne zdanie, które padło w wywiadzie Pelagia w skeczu kwituje „to się wytnie”. Z CV rekruter niewłaściwych lub zbędnych treści nie wytnie, więc wpisz tylko to, co istotne dla danego stanowiska. Nie pisz o wszystkim, czym na przestrzeni lat się zajmowałeś, zwłaszcza jeśli Twoja ścieżka zawodowa jest wieloletnia. Jedno z dłuższych CV, które zdarzyło mi się czytać miało 7 stron. Kandydatka zapytana o długość CV, powiedziała, że chciała wszystko co robiła szczegółowo opisać. Kandydacie! Nie pisz CV dłuższego niż 2 strony. Opowiesz o wykonywanych zadaniach podczas rozmowy rekrutacyjnej.

  • Mistrz się inaczej pisze

Reporter czyta z identyfikatora Pelagi „brygadzistka i mistrz zmianowy”, po czym mówi: no mistrz się inaczej pisze 😉 Na to Pelagia z dumą mówi: sama pisałam. Jeśli wiesz, że ortografia nie jest Twoją silną stroną, daj CV komuś do sprawdzenia, żeby uniknąć błędów i literówek. Jest ich (wierzcie mi na słowo) bardzo dużo. Dla przykładu „zrost” zamiast „wzrost sprzedaży”, 4 błędy w jednym zdaniu, itd.

Na koniec metaforycznie rzecz ujmując. Kandydacie! Dopasuj właściwy strój do rodzaju przyjęcia. Pracodawco! Zaproś na przyjęcie kandydata, który chciałby zmienić tory swojej ścieżki zawodowej. Mimo, że ma na sobie tylko koszulę i spodnie, a nie cały garnitur, sprawdź, bo może zaproszony gość będzie pasował do pozostałych gości na przyjęciu. A nam, rekruterom życzę jak najwięcej trafnych CV i elastycznych pracodawców, którzy oprócz doświadczenia widzą też potencjał kandydatów.

Czytaj też artykuł Jak napisać dobre CV?

Autor: Dorota Binasiak Ekspert ds. Rekrutacji

Ostatnie publikacje

Publikacje


W pracy bądź jak szczypiorek na wiosnę, czyli o postawie w procesie rekrutacji i w miejscu pracy

2024-02-09


Leopold Górski to młody poeta, bohater czarno-białej komedii sprzed lat, którego zatrudniło przedsiębiorstwo wodociągów. Swoimi piosenkami ma rozbudzać pracowników i nie pozwolić, żeby zasnęli przy jednostajnym szumie pomp. Leopold jest zawsze uśmiechnięty i życzliwy, mimo, że nie brakuje mu kłopotów. W pewnym momencie otrzymuje od dyrektora zadanie poprawy reputacji najgorszej brygady, która składa się z bumelantów i kombinatorów. Przeczytaj felieton i sprawdź jaki przepis na postawę w miejscu pracy ma Leopold.

Szczypiorek na wiosnę

Absolutnie uwielbiam piosenkę z polskiej komedii z 1966 roku „Pieczone gołąbki”. (link do posłuchania tutaj). Hura! Mogę powiedzieć, że nie było mnie jeszcze wtedy na świecie. Ale nie dlatego ją uwielbiam. Słowa tej bardzo pozytywnej piosenki mogą być prostą receptą na to jaka postawa w miejscu pracy powoduje, że i nam, i innym pracuje się lepiej. 

Pierwsze koty za płoty

Jestem umówiona na rozmowę z menedżerem na temat profilu poszukiwanego kandydata. Przed rozmową wysyłam e-mail z prośbą. Odpowiedź rozpoczyna się od słów: „szkoda, że nie napisała Pani o tym w zeszłym tygodniu, miałbym więcej czasu… itd.” Faktycznie, mogłam napisać wcześniej. Oj, nie będzie łatwo. Dzwonię. Będziemy słyszeć się pierwszy raz. Tymczasem po drugiej stronie: „Halo, dzień dobry, pani Dorotko. Co u Pani słychać?” I już wiem, że będzie dobrze. Obawy rozwiewają się w sekundę. Rozmawiamy merytorycznie i na temat, ale też w dobrej atmosferze. Można? Można. Bo lepiej być miłym niż nie. Tak po prostu. Bardzo za to dziękuję miłemu menedżerowi 😉

Nawiasem mówiąc. Co myślicie, czujecie gdy słyszycie słowo szkoda? Szkoda, że czegoś nie zrobiłeś, szkoda, że tego nie powiedziałeś, nie napisałeś… Gapa ze mnie, co? Takie sobie to słowo szkoda, bo czasu nie cofniemy i sytuacji nie odwrócimy. Natomiast z drugiej strony to lekcja, bo już wiemy na drugi raz co robić. Pamiętajmy jednak, że, jak mówi powiedzenie szkoda to jak krowa w obce wejdzie 😉

Chińskie przysłowie

Chińskie przysłowie mówi: „Jeśli nie umiesz się uśmiechać, nie otwieraj sklepu”. Dla Chińczyków uśmiech jest czymś naturalnym. Narzekający na wszystko Polacy mają się czego uczyć od tej uśmiechniętej narodowości. W dzisiejszym świecie tak wiele mówimy i robimy w kwestii rozwoju kompetencji, umiejętności, kwalifikacji, a czasem zapominamy o życiowej postawie, która przekłada się na pracę, o pozytywnym nastawieniu, o uśmiechu.

Jest sprawa

Podczas jednej z ostatnich rozmów rekrutacyjnych kandydat do pracy powiedział, że jedynym problemem w życiu jest choroba, a cała reszta to są sprawy do załatwienia. Podpisuję się pod tą opinią. Kiedyś moja córka, a była wtedy mała zapytała mnie: mamo, co ty robisz w tej pracy? Hm, jak wytłumaczyć dziecku na czym polega moja praca? Odpowiedziałam po prostu: załatwiam sprawy. Patrzmy na różne rzeczy w pracy i poza nią jak na sprawy do załatwienia, a nie problemy. Nie narzekajmy, w życiu i w miejscu pracy.

Bardzo dobre CV

Rozmowa rekrutacyjna w toku, kandydat opowiada o swojej ścieżce zawodowej, o doświadczeniu, kwalifikacjach. W pewnym momencie mówi: ja mam bardzo dobre CV, nie martwię się, pracę znajdę na pewno. Pewność siebie jest cenna. Ale dobre CV to nie wszystko. Gdyby tak było, można byłoby zatrudniać osoby bez rozmowy, tylko na podstawie dokumentu CV. Bardzo istotnym czynnikiem jest zachowanie i postawa, a ta może być przecież różna, pozytywna, ale i negatywna, arogancka, nonszalancka, butna. Może zniechęcać do siebie, mimo dobrych kwalifikacji.

Przepis z Pieczonych gołąbków

Słowa piosenki z filmu „Pieczone gołąbki” są tak naprawdę gotowym przepisem na to, jaka postawa i zachowanie sprzyjają dobrej atmosferze w pracy. A to przecież o niej większość kandydatów na rozmowach rekrutacyjnych mówi jak o czynniku bardzo ważnym, a często decydującym o zmianie pracy. Oto składniki przepisu:

  • Bądź miły

W pracy bądź jak szczypiorek na wiosnę
Niby pszczółka wesoło w niej brzęcz
Gdy w złym jesteś humorze
To o innej dnia porze
Kogoś wynajdź i wtedy go męcz 

  • Uprzejmie się przywitaj. Zapytaj co słychać

W pracy bądź jak szczypiorek na wiosnę
Już przy wejściu uprzejmie się skłoń
Tutaj żarcik opowiedz
Tam zapytaj o zdrowie
Jasny wzrok i przyjazną miej dłoń 

  • Dbaj o dobry nastrój

A czasem - choćby tak dla draki -
Pokrop się "Juchtem" lub czymś takim
I tak się spróbuj poczuć w pracy
Jakbyś z dziewczyną szedł na spacer 

  • Sobie i innym nie psuj humoru 

Bo nawet jeśli humor zły masz
Przecież dopiero dzień zaczynasz
Sobie i innym nie psuj krwi
Pamiętaj o tym wszystkim i... 

  • Skoncentruj się na ważnym zadaniu

W pracy bądź jak szczypiorek na wiosnę
Dla kolegów miłego coś zrób
Gdy masz ważny odcinek
Poświęć każdą godzinę
A skoncentruj się, bracie, i skup 

  • Bądź pogodny

W pracy bądź jak szczypiorek na wiosnę
Jak skowronek pogodnie w niej dzwoń
Pomyśl sobie radośnie:
"Nie jest źle, krzywa rośnie!"
Jasny wzrok i pogodną miej dłoń

Szczypiorek i koper

Szczypiorek do kopru w wierszu Brzechwy mówi: „może pan się o mnie oprze, pan tak więdnie panie koprze”. Pozostając w klimacie warzywnym na koniec, mili Czytelnicy pamiętajcie, żeby do składników przepisu dodać „przypraw” w postaci wzajemnej życzliwości i pomocy. W pracy bądź jak szczypiorek na wiosnę 😊

Czytaj też felieton Miłość od pierwszego wejrzenia, czyli o pierwszym wrażeniu podczas rozmowy rekrutacyjnej

Autor: Dorota Binasiak Ekspert ds. Rekrutacji

Ostatnie publikacje

Publikacje


Pisz do mnie na Berdyczów, czyli o odpowiedzi na korespondencję biznesową

2024-01-29


W ostatnim felietonie pisałam o znaczeniu czasu w procesie rekrutacyjnym. W tym kontynuuję temat czasu w kontekście szybkości odpowiedzi na korespondencję biznesową. Dziennie wysyła się ok. 40 miliardów e-maili (dane sprzed kilku lat), które są główną formą korespondencji służbowej. Jak szybko odpowiadasz na e-maile? Jaki powinien być czas odpowiedzi, żeby świadczył o Twojej sumienności i szacunku do nadawcy? I o co chodzi z tym Berdyczowem?

Berdyczów

 
W jednej z firm, w których pracowałam koleżanka z pracy w sytuacjach, kiedy pisała e-maila, a ktoś na niego nie odpowiadał używała zwrotu „pisać na Berdyczów”. Była to oznaka, że adresat e-maila raczej na niego nie odpowie. Znałam znaczenie tego określenia, natomiast na potrzeby felietonu postanowiłam zgłębić jego historię. 

Miasto Berdyczów to bohater powiedzenia o niechcianym kontakcie. Pierwotnie Berdyczów zupełnie odmiennie niż teraz był oznaką, że wysłana korespondencja na pewno dotrze do adresata, bo miasto słynęło ze znakomitej poczty. W Berdyczowie odbywały się jarmarki, na które przyjeżdżali kupcy z innych części kraju. Ponieważ bywali tam często, niektórzy z nich założyli swoje skrzynki pocztowe. Gdy ktoś nie mógł skontaktować się z adresatem lub nie znał jego stałego adresu, wystarczyło, że napisał „na Berdyczów” i było pewne, że wiadomość dotrze. 

Współcześnie określenie to zupełnie zmieniło swoje znaczenie i nie dotyczy pisania listów, a raczej e-maili. „Pisać do kogoś na Berdyczów” jest synonimem żartobliwego określenia, że możesz do mnie pisać, ale i tak Ci nie odpiszę. To tak jak z tym powiedzeniem o Radomiu (lub każdej innej miejscowości). Kiedy przyjedziesz? Jak wrócę z Radomia. A kiedy jedziesz? Nie wybieram się 😉 I szukaj wiatru w polu, czyli do zobaczenia nigdy.

E jak e-maile i e jak emocje

„Jak struna gitary gdzieś zagra w oddali, a potem umilknie, choć drga - tak serce moje z początku się żali, a potem umilknie, choć łka”. Cytuję tę rymowankę z pamiętnika z dzieciństwa, żeby trochę przerysować sytuację, w której ktoś czeka na odpowiedź, ponawia prośbę, ale finalnie jej nie dostaje albo dostaje ją po długim czasie. Adresat e-maila serwuje nam musztardę po obiedzie.

Czytaniu służbowych e-maili towarzyszą emocje: radość, rozbawienie, złość, irytacja, zdenerwowanie. Kto z nas nie zna tego uczucia kiedy czekamy na odpowiedź, a ta nie nadchodzi. Brak reakcji może być odebrany jako lekceważenie nadawcy, nawet jeśli nie masz takiej intencji. Pomyśl o tym następnym razem, gdy nie odpowiesz na e-maila… 

Znam i taki „przypadek” z życia wzięty, kiedy ktoś usuwał ze swojej skrzynki niewygodne e-maile (🙊). Mniej hardcorowy przykład to kasowanie e-maili po urlopie powodowane założeniem, że sprawa w ciągu 2 czy 3 tygodni się przeterminowała.

Efekt Zeigarnik

Badaczka Bluma Zeigarnik podczas pobytu w restauracji obserwowała kelnerów, którzy nie mieli żadnego problemu z zapamiętaniem zamówień do momentu aż klient zapłacił i wyszedł. Kelnerzy bardzo szybko wyrzucali z pamięci zrealizowane zamówienia. To psychologiczne zjawisko, które opisała Zeigarnik. 

Jest to związane z działaniem naszej pamięci krótkotrwałej, która ma ograniczoną pojemność. Kiedy zadanie jest niedokończone, dane nie mogą zostać usunięte z pamięci krótkotrwałej i przeniesione do pamięci długotrwałej, żeby zrobić miejsce nowym danym i zadaniom. Niedokończone zadania stają się motywatorem do zakończenia spraw. Czekamy na odpowiedź na e-maila ponieważ zwykle jest on częścią jakiegoś zadania, które chcemy dokończyć. Zjawisko Zeigarnik może tłumaczyć potrzebę uzyskania odpowiedzi na e-maila.

24 godziny 

Na wiadomości, które otrzymaliśmy dobrze jest odpowiadać bez zbędnej zwłoki, możliwie szybko, najlepiej tego samego dnia, a najpóźniej w ciągu 24 godzin. To pokazuje, że jesteś sumienny, zorganizowany i niezawodny, ale także, że Twoje cechy to grzeczność i kultura osobista. Krótka, nawet zdawkowa odpowiedź jest lepsza niż żadna. Lepiej napisać: odpowiem jutro, pojutrze, bo mam dużo zadań niż nabrać wody w usta i udawać, że e-mail nie dotarł. 

Czas odpowiedzi na zaproszenie na spotkanie rekrutacyjne

Zasady w przypadku czasu odpowiedzi na zaproszenie na rozmowę rekrutacyjną są takie same. Jeśli wysyłam e-maila do kandydata i nie otrzymuję odpowiedzi w tym samym dniu lub dnia następnego, to przypuszczam, że kandydat nie zajrzał do skrzynki e-mailowej. Jeśli odpowie na 5 minut przed umówionym terminem spotkania, to raczej nie zajrzał do treści oferty pracy czy na stronę, żeby zapoznać się z profilem firmy (te informacje umieszczam w zaproszeniu). Pamiętajmy, że nie tylko to, co robimy, ale i to, czego nie robimy może o nas wiele powiedzieć.

Wszędzie dobrze, ale najlepiej w porządku

Przed seansem nowego kinowego filmu z Mickiewiczem w tytule, Dawid Ogrodnik mówi: „wszędzie dobrze, ale najlepiej w porządku”. Tak, najlepiej być w porządku i odpowiadać na korespondencję służbową zgodnie z zasadami, które nią rządzą. Wtedy obie strony mają komfort i czują, że są partnerami w biznesie. 

PS Mam swoje „ulubione” odpowiedzi na e-maile. To te, w których zadaję np. trzy pytania, a otrzymuję odpowiedź tylko na jedno z nich. To tak, jakbyś przygotowując jakąś potrawę, np. naleśniki dodał tylko jeden składnik zamiast mleka, jajek i mąki 😊

Czytaj także felieton Ja jestem Pan Tik-Tak, ten zegar to mój znak. O znaczeniu czasu w procesie rekrutacji

Autor: Dorota Binasiak Ekspert ds. Rekrutacji

Ostatnie publikacje

Publikacje


Ja jestem Pan Tik-Tak, ten zegar to mój znak. O znaczeniu czasu w procesie rekrutacji

2024-01-11


Z początkiem nowego roku, w nowym felietonie zwracamy Waszą uwagę na czas. Czas w rekrutacji. Zegar rekrutacyjny tyka tak samo dla wszystkich, odmierzając czas zarówno dla pracodawców, jak i kandydatów do pracy. Czy zawsze doceniamy jego wagę w procesie decyzyjnym? Banalne wydaje się stwierdzenie, że czasu nie możemy cofnąć. Czy jednak ten banał nie jest tak oczywisty, że zdarza nam się go lekceważyć?

Ja jestem Pan Tik-Tak

Ja jestem Pan Tik-Tak,
ten zegar to mój znak.
Tak tak tak to Pan Tik-Tak,
zegar to jego znak.
Tik tak tik tak tik tak. 

To słowa piosenki, którą śpiewał zespół Fasolki w programie dla dzieci o tym samym tytule. Przypomniało mi się to tykanie zegara w kontekście czasu w rekrutacji.

W jednym z ubiegłorocznych felietonów pisałam o tym, że czas jest sprawiedliwy. Biegnie dla wszystkich tak samo. Minuta po minucie, godzina po godzinie, dzień po dniu odmierza odchodzące chwile. Nie cofa się (a już na pewno nie do tyłu 😉). Nie da się go też przyspieszyć. Zwracam uwagę na te oczywistości, ponieważ czas w procesie rekrutacyjnym jest bardzo ważnym czynnikiem. Od szybkości podejmowanych decyzji zależy to, czy kandydat, na którego zdecydował się pracodawca będzie tym, którego będzie mógł zatrudnić. 

Czas może być przewagą konkurencyjną

W dzisiejszym świecie dużo rzeczy kupujemy przez internet. Jakie sklepy wybieramy? Z reguły te, które dbają o obsługę klienta, z krótkim czasem realizacji zamówienia, z dogodnym sposobem zwrotu towaru. Odrzucamy te, które nie nadążają za rynkiem, oferując np. płatny zwrot przez pocztę, a nie bezpłatny paczkomat. Podobnie jest z procesem rekrutacyjnym. „Czas realizacji zamówienia” może być przewagą biznesową, konkurencyjną w rekrutacji.

Kandydat w promocji 😉

Wyobraźcie sobie, że kandydat jest jak produkt w promocji. Dlaczego kupujemy taki produkt od razu, nie czekając zbytnio z decyzją? Ano m.in. dlatego, że potem może tego produktu zabraknąć, może nie być rozmiaru, ktoś inny może „sprzątnąć” nam go sprzed nosa. 

Nie chodzi o to, żeby decyzje rekrutacyjne były pochopne, natomiast zdecydowanie warto mieć z tyłu głowy, że „promocja” jest ograniczona w czasie. Obrażanie się na rzeczywistość, niedocenianie czasu w procesie rekrutacyjnym często powoduje, że zrobiliśmy dobrą robotę dla kogoś innego. Jeśli ktoś ma tu powody do obrażania się to właśnie Pan Tik-Tak, czyli czas. Za to, że go nie doceniliśmy.

Drodzy pracodawcy! 

Nie odwlekajcie decyzji po spotkaniach z kandydatami. Rynek pracy się zmienia i dziś, częściej niż kiedyś kandydaci uczestniczą równocześnie w wielu procesach rekrutacyjnych. Często to oni wybierają pracodawcę, a nie pracodawca kandydata. 

Ile mamy czasu na decyzję?

Policzyłam dni jednego z ostatnich procesów rekrutacyjnych, który prowadziłam. Od momentu rozpoczęcia działań rekrutacyjnych do decyzji klienta (dodam, że nie ostatecznej, ale wiążącej na ten moment i dodam, że decyzja była po stronie klienta) minęły 64 dni (ponad 2 miesiące). Jak to się ma do zaangażowania kandydata w proces rekrutacji? Ano nijak. A to dlatego, że średnia „długość życia” kandydata w procesie rekrutacji wynosi 10 dni. Po tym czasie kandydat często otrzymuje konkurencyjne oferty pracy. Ponadto spada jego motywacja i zaangażowanie w proces, w którym bierze udział.

Tyle samo czasu ma kandydat

W jednym z procesów rekrutacyjnych sytuacja była odwrotna. To pracodawca po spotkaniach z kandydatami podjął bardzo szybko decyzję. Jeszcze w tym samym dniu zadzwonił do kandydata z informacją zwrotną. Kandydat był tak zdziwiony i zaskoczony szybką reakcją, ale i tym, że wygrał tę rekrutację, że poprosił o czas do namysłu do następnego dnia. Niestety nie był to dobry ruch. Pracodawca nie zdecydował się na zatrudnienie, wyciągając wniosek, że kandydat chyba nie do końca wiedział, czy chce w danym miejscu pracować. Nawet, jeśli było to niedomówienie, to niestety. Czas minął. Widać zadziałał Pan Tik-Tak.

I znowu powiem, że to już nie te czasy, żeby zastanawiać się zbyt długo nad złożoną Ci, kandydacie ofertą pracy. Takie decyzje muszą być podejmowane od razu. Tu nie ma miejsca na dłuższe zastanawianie się czy konsultacje ze współmałżonkiem, z całym szacunkiem dla wspólnego podejmowania decyzji. To Ty, kandydacie będziesz wykonywał tę pracę, to Ty musisz podjąć decyzję. A jeśli wymaga ona konsultacji, np. z powodów logistycznych, to ustal to wcześniej albo poproś o godzinę, dwie do namysłu, ale nie dłużej.

Gepard, struś, ślimak czy żółw?

Lepiej podjąć jakąś decyzję niż nie podejmować żadnej. Zatrudnienie nowej osoby do firmy jest decyzją, która m.in. wiąże się z kosztami. Dlatego też nie tak łatwo ją podjąć. Ale można decyzje, również te finansowe podejmować szybko. Do dziś wspominamy w rodzinie historię, kiedy zostałam poproszona, żeby obejrzeć nowe auto w salonie. Nie lubię marnować czasu, więc skoro pojechałam, a auto mi się spodobało, zarezerwowałam go. Po powrocie do domu mąż zapytał, czy byłam obejrzeć auto. Odpowiadam, że tak i zarezerwowałam je dla nas. Mąż zdziwiony: jak to? Przecież miałaś go tylko zobaczyć 😊 Jeździliśmy tym autem potem kilka ładnych lat.

W sytuacji podejmowania decyzji rekrutacyjnych warto zachować zasadę złotego środka, czyli może nie podejmować decyzji „sprinterskich”, w tempie geparda czy strusia, bez dania sobie czasu na przemyślenia, ale na pewno nie „ślimaczych” czy „żółwich”. 

Tik tak tik tak tik tak

Która godzina? Wszyscy gotowi? Można zaczynać? Zatem otwieram nasz program już. Tik tak tik tak tik tak tik tak

Czytaj także felieton Za młody za stary.

Autor: Dorota Binasiak Ekspert ds. Rekrutacji

Ostatnie publikacje

Kontakt

tel. biuro: +48 22 864 32 37
email: biuro@hsk.waw.pl

HSK Consulting Sp. z. o. o
ul. Renesansowa 7B
01-905 Warszawa

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać informacje o nowościach i promocjach, podaj swój e-mail.

Twoje dane będziemy przetwarzać zgodnie z naszą polityką prywatności.